Ty i ja na zawsze

Nowy produkt

– proza (A5, oprawa miękka – mat, wersja klejona, s. 120, zdjęcie na okładce: Obraz Trương Hoàng Huy Ngân z Pixabay, opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, druk: PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo: KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2023, ISBN 9788367877060).

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

30,00 zł

Opis

Ilość stron 120
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Ty i ja na zawsze” – Adam i Anita, to młodzi bohaterowie najnowszej prozy Pawła Pawłowskiego ze Świdwina. Jest to druga książka autora napisana prozą. Autor wydał także dwa zbiory wierszy i zbiór fraszek. Akcja obecnej historii dzieje się w Gdańsku, gdzie młody – osiemnastoletni bohater pracuje pod skrzydłami dwóch bliskich sobie osób, wykorzystując swój wakacyjny czas. Na swojej drodze spotyka Anitę. Co los przygotował tym młodym ludziom na przestrzeni tak krótkiego, wakacyjnego czasu przeczytacie na stronach książki

Fragment:

… I zaczęło się. Adam z tą chwilą zamienił się w ćmę barową. W pijaka, który opróżniał jedną puszkę po drugiej. Dotychczas zwykle pił okazjonalnie: imieniny, urodziny, sylwester lub święta. Teraz nadarzyła się okazja, by pić do oporu.
– Ciąża Anity, grzech nie wypić – pomyślał.
Otworzył trzecie piwo, potem czwarte. Był już nieźle wstawiony. Stracił nad sobą kontrolę. Analizował swoje życie, analizował związek z Anitą. Czara goryczy się przelała.
– Mogłem siedzieć w tej zapyziałej dziurze, w Świdwinie. Mogłem nie chodzić na siłownię, mogłem być gruby i nie miałbym wtedy dziewczyny. Mogłem nie jechać tu do pracy – czynił sobie wyrzuty w pijackim zwidzie.
Opróżniając kolejną puszkę piwa, zamglonym wzrokiem patrzył na leżący na stole telefon, ale nikt nie dzwonił. Anita pewnie o nim zapomniała. Łączy ich już tylko ta nieszczęsna ciąża, bo przecież nie dziecko, które jeszcze się nawet nie urodziło – użalał się nad sobą. W przebłyskach świadomości zastanawiał się, jak powiedzieć o tym mamie i ciociom. Zabiją go! Na pewno go zabiją! Zabije go mama, ciocie, a przede wszystkim ojciec Anity. Co do tego nie miał żadnych wątpliwości.
Chwilami myślał, że to sen, koszmarny sen, z którego zaraz się obudzi. Ale niestety, to była prawda, brutalna prawda. Chciał już jechać do domu, do Świdwina. Tylko praca go tu trzymała. Nic więcej. Pocieszał się, że niedługo koniec wakacji, a wtedy rzuci to wszystko w diabły i pojedzie do domu.
Adam coraz bardziej pogrążał się w niemocy. Pił, pił, aż opróżnił wszystkie puszki z piwem. Zaklął szpetnie, kiedy alkohol się skończył. Nagle nastała ciemność. Film mu się urwał.
Nadszedł nowy dzień, ale nie wszyscy o tym wiedzieli. Adam leżał bez świadomości na podłodze
w kuchni. Dochodziła godzina jedenasta. Nagle rozdzwonił się telefon. Ostry dźwięk drażnił jego uszy. Telefon nie milkł.
– Pewnie dzwoni jakiś natręt… – myślał i raz po raz zapadał w kamienny sen.
Po długim czasie dotarło do niego, że od dłuższego czasu ktoś próbuje się do niego dodzwonić. Otworzył oczy i jęknął. Potworny ból rozsadzał mu czaszkę. Potężny kac to była pokuta za wczorajsze nieumiarkowane picie. Bolał go kark i plecy, wydawało mu się, że głowa zaraz pęknie na dwie połowy. Nie wiedział, co się z nim dzieje. Nie wiedział, gdzie jest i co się stało. Chciał wstać, ale nie mógł. Klął na cały głos z tej wielkiej niemocy. Dopiero po jakimś czasie złapał równowagę na tyle, że udało mu się stanąć na nogach. Usiadł na stołku, popatrzył na stół, zasłany pustymi puszkami po piwie. Wtedy dotarło do niego, że wczoraj upił się do nieprzytomności.