Nowy produkt
- zbiór poezji (14,8/21, oprawa miękka – mat., wersja szyta, 90 s., opracowanie, skład, projekt okładki – Krystyna Wajda, zdjęcie autora - Andrzej Słowik, słowo wstępne – Mariusz Parlicki, druk PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2019, ISBN 9788366188228)
Ten produkt nie występuje już w magazynie
Ostatnie egzemplarze!
Data dostępności:
SILVA RERUM czyli Sylwia z Tweru i inne poezje niepoważne
- zbiór poezji (14,8/21, oprawa miękka – mat., wersja szyta, 90 s., opracowanie, skład, projekt okładki – Krystyna Wajda, zdjęcie autora - Andrzej Słowik, słowo wstępne – Mariusz Parlicki, druk PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2019, ISBN 9788366188228)
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Ilość stron | 90 |
Format | 14,8/21 |
Rodzaj oprawy | miękka |
„SILVA RERUM czyli Sylwia z Tweru i inne poezje niepoważne” – autorem książki jest twórca ze Świdwina piszący pod pseudonimem Ralf I. G. V. Greeley. A tak krakowski poeta – Mariusz Parlicki na pierwszych stronach książki ustosunkował się do tej pozycji książkowej i twórczości autora (fragment):
Silva rerum, czyli Sylwia z Tweru i inne poezje niepoważne, to książka zasługująca na szczególną uwagę tych czytelników, którzy gustują w limerykach, fraszkach, altruitkach, wesołych epitafiach i innych funeraliach, biografiołach, balladach i innych krótszych i dłuższych wierszykach o satyrycznym, bądź też humorystycznym charakterze. Autor – tajemniczy i jak dotąd nieznany czytelnikom – Ralf I. G. V. Greeley – objawia się nie tylko jako utalentowany naśladowca najwybitniejszych przedstawicieli nurtu poezji niepoważnej, ale przede wszystkim jako znakomity kontynuator tejże tradycji, mistrz formy, odciskający swoje indywidualne piętno na mniej i bardziej znanych niepoważnych gatunkach poetyckich, wreszcie jako prekursor nowych gatunków i subgatunków, jak np. benedyktynki, rejweny Hila-ryki, marce-liki, alkoholiki, makabryki i inne.
Bogactwo języka i tematyki, błyskotliwość skojarzeń, erudycja autora i jego wprawa w konstruowaniu wierszy o zróżnicowanych strukturach kompozycyjnych, czyni tę książkę wartą
Polecenia nie tylko dla tych wszystkich, którzy szukają w literaturze dobrej zabawy i odskoczni od szarej codzienności, ale także dla tych, którzy pragną rozwijać swój warsztat poetycki, szukają
wyzwań i inspiracji dla swojej twórczości.
Kimże jest Ralf I. G. V. Greeley? To pytanie nurtować będzie z pewnością wielu czytelników, którzy na próżno szukać będą biogramu autora w Wikipedii i innych encyklopediach, leksykonach literackich, na forach i portalach internetowych, w prasie literackiej. Autor Sylwii z Tweru jest jak literacki Banksy, objawia się niespodzianie, pozostawia swoje dzieło i znika, by może znów kiedyś, gdzieś, ni stąd, ni zowąd przedstawić kolejne i ponownie zniknąć, pozostawiając nas w domysłach na temat swojego prawdziwego nazwiska, profesji, pochodzenia. Jedna z hipotez mówi, że autor jest osobą duchowną, o czym miałyby świadczyć liczne w jego twórczości odwołania do tradycji judeochrześcijańskiej. Nie mogę potwierdzić tych przypuszczeń, jednakże gdyby okazały się one prawdziwe, byłyby dla naszego autora, mówiąc dość eufemistycznie, niebezpieczne. Dlaczego?...
Mariusz Parlicki
F R A S Z K I
Kto śpi – nie grzeszy
Pytał, w klasztorze, starca – mnich młody,
co zamiast wąsów miał jeszcze meszek:
„Gdy nagiej panny wielkiej urody
we śnie dotykam – czy mocno grzeszę?”
A na to starzec – głaszcząc wąs biały -
„Mądrość powiada – kto śpi, nie grzeszy,
lecz... o czym we dnie bracie myślałeś,
że nocą takie śnią ci się rzeczy?
Kto rano wstaje...
Raz pewien ojciec, wracając rano
z pracy, po nocnej strudzony zmianie,
znalazł na drodze torbę wypchaną.
„Bóg temu przyda, kto rano wstanie”
– zaśmiał się. W domu syna obudził,
zadowolony w sakwie już grzebie,
lecz berbeć: „Tatku, ten, co to zgubił,
musiał wstać jeszcze wcześniej od ciebie”.
Romantyczki
*
Wiła się jako piskorz od ślubu Zofija,
dzisiaj już się nie wije – pięćdziesiątka mija.
*
Skakał z kwiatka na kwiatek, jako długa łąka,
póki się nie doskakał, trafiwszy na bąka.
*
Liczył chwile do (z cudzą żoną) Walentynek,
dziś się w gębie nie może doliczyć jedynek.