Krajobrazy znad Kwisy

Nowy produkt

Zeszyt poplenerowy (14,8/21, oprawa miękka – mat,  82 s. kolaż wykorzystany do projektu okładki: Izabela Matuszewska, opracowanie, skład, projekt okładki – Krystyna Wajda, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda Koszalin, ISBN 9788364234705)

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

0,00 zł

Opis

Ilość stron 82
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

Zeszyt poplenerowy – wydany z inicjatywy Dolnośląskiej Grupy Literackiej Nurt z Lubania będący podsumowaniem Literackiego Pleneru nad Kwisą oraz konkursu literackiego Krajobrazy znad Kwisy. Wstęp do książki napisała p. Mirka Szychowiak:

Poezja w „Domku pod lasem”

Jechałam do Lubania pełna obaw. Warsztaty poetyckie z grupą NURT stanowiły dla mnie duże wyzwanie. Grupa dorosłych ludzi, z ugruntowaną pozycją, od lat zajmująca się z pasją pisaniem - różni się zasadniczo od debiutantów, którzy w poezjowaniu stawiają pierwsze kroki, dla których wszystko jest nowe, pierwsze, dopiero odkrywane. Pomyślałam więc, że to ja będę na „linii strzału”, a nie twórcy, których teksty będziemy omawiać, zajmować się nimi w trakcie dwudniowych zajęć. Na miejscu okazało się, że autorów z NURTU łączy nie tylko wspólna pasja, ale także ogromna zażyłość, w wielu wypadkach – przyjaźń. Przyznam, czego bałam się najbardziej: złych, nieudanych tekstów, nieporadnych prób opisywania spraw i rzeczy, o których pisały już miliony (choć przecież nie ma zdarzeń i zjawisk, o których nikt nigdy jeszcze nie pisał). Będąc z natury osobą szczerą i prawdomówną – wiedziałam, że nie przemilczę żadnej wpadki, potknięcia, bo wychodzę z założenia, że dobro wiersza należy stawiać na pierwszym miejscu, że po to są warsztaty, by wiersze chronić przed upadkiem. Nie ma potrzeby analizowania poszczególnych tekstów, które członkowie NURTU przygotowali na zajęcia. Zrobiliśmy to wspólnie w trakcie spotkania. Powiem tylko, że już pierwszego dnia wiedziałam, że mam do czynienia z twórcami świadomymi – nie tylko swojej siły twórczej, ale także pułapek, jakie czasem zastawia na autorów bogaty, często kwiecisty – polski język. W dobrej poezji – każdy „paproszek” – widoczny jest gołym okiem. Dojrzały twórca też go zobaczy, może nie od razu, może wtedy, kiedy tekst się „odleży”, bo trzeba sobie i wierszom świeżo napisanym – dać trochę czasu, trzeba na swoje „poetyckie dziecko” spojrzeć okiem chłodniejszym. Dystans powoduje, że widzi się więcej, że widzi się niedociągnięcia.
Kilka dni temu po raz kolejny oglądałam fotorelację z warsztatów. Skupienie malujące się na twarzy uczestników, zasłuchanie – jest dla mnie największą nagrodą – za moje strachy, obawy i wszystkie wątpli- wości, jakie miałam. Piszę „miałam” – nie przypadkiem; wątpliwości zniknęły bardzo szybko, bo w czasie zajęć zetknęłam się z dobrą poezją. Różne stylistyki, dykcje, język, także obszary tematyczne, w które zapuszczali się autorzy sprawiły, że w czasie prowadzenia warsztatów – czułam się i prowadzącą i „prowadzoną”, bo rozmawialiśmy o tekstach, dyskutowaliśmy, spieraliśmy się, kiedy trzeba było. Zawsze powtarzam autorom na warsztatach – „istnieje prawdopodobieństwo,
że mogę nie mieć racji, jeśli jej nie mam – powiedzcie mi o tym, przekonajcie, że się mylę. Jeśli tak jest w istocie – przyznam się do „pomyłki”.
Reasumując – nie wiem jakie korzyści wynieśli poeci NURTU ze spotkania ze mną, ile z tego, co im przekazałam – okazało się ważne. Jedno wiem – to ja czegoś się nauczyłam w ciągu dwóch dni, w ciągu rozmów i dyskusji. Czegoś, co trudno ująć w kilku słowach, bo właściwie, tego, co zostało we mnie – nazywać nie mam potrzeby. Dziękuję.