Na żywe kamienie

Nowy produkt

– proza (format 122/195, oprawa miękka – mat, wersja klejona, 388 s., obraz na okładce: Joanna Rodowicz, zdjęcie autorki na 4 stronie okładki: archiwum prywatne, opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, druk PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2023, ISBN 9788367877084)

Więcej szczegółów

45,00 zł

Opis

Ilość stron 388
Format 122/195
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Na żywe kamienie” – debiut prozatorski, powieść oparta na mitologii słowiańskiej Ewy Buraczewskiej z Ciechanowa. Autorka wcześniej w KryWaj wydała pięć pozycji książkowych: "Nie znacz dni ciszą" (2019), "Gdzie wiatru melodia" (2020), "Chwile złączeniem bawione" (2020), "Świecie mój" (2021), "Czary mary babci Ewy" (2022). Obecna książka to świat baśni i legend, który towarzyszy ludziom od zawsze. W dzieciństwie babcie opowiadały swoim wnukom historie o stworkach, skrzatach i różnego rodzaju niewidzialnych mieszkańcach pól i lasów. Skąd o nich wiedziały? Najwidoczniej wcześniej praprababcie wskazywały swoim potomkom drogę do świata nadprzyrodzonego, który egzystuje w zgodzie z przyrodą i jest tuż, tuż... Dawniej ludzie częściej obcowali z siłami natury, poddawali się prawom pór roku, wierzyli w magiczne moce roślin i zwierząt, a nawet księżyca, słońca i gwiazd, uznając je za swoich bogów. Najbardziej gorliwymi wyznawcami kultu przyrody byli Słowianie. Ich wierzenia i tradycje nadal fascynują kolejne już pokolenia. Pierwsza część powieści przygodowej z elementami fantasy rozpoczyna się nocą w świątyni Swaroga na szczycie wzgórza otoczonego z trzech stron rzeką. Ten piękny teren porośnięty borami zamieszkuje słowiańskie plemię dzielnych i wojowniczych Mazowek. Główne bohaterki, cztery strażniczki magicznych wrót, w obronie swoich prawd bez uzgodnienia ze starszyzną podejmują nie do końca przemyślaną decyzję. To, co się stało, niesie za sobą konsekwencje, z którymi one także sobie nie radzą. Owładnięte bezsilnością udają się po pomoc do Swaroga. Czy bóg nocnego nieba znajdzie radę na problemy Mazowek? O tym na stronach pierwszej części prozatorskiej trylogii pt. "Na żywe kamienie".
Okładkę książki zdobi obraz (Przy ognisku, akryl 50x60 cm, 2019 r.) Joanny Rodowicz – przyjaciółki autorki.

Fragment:

… – Będą strzegły nie tylko tych odważnych, rezolutnych dziewczyn, ale także ich wnuczek
– pomyślał władca, wręczając Mazowkom wykute przez siebie kołowroty.
Zaklął w nich same dobre myśli, zwiększając tym moc ochronną amuletów. Tego, co otrzymał w zamian, nie przewidział i zaskoczony o mało nie runął do tyłu na palenisko. Z piskiem rzuciły się w ramiona swojemu władcy. Obcałowywany od brody aż po czubek głowy zaśmiewał się serdecznie. Tulił i głaskał młode osóbki jak rodzone córki. Od nadmiaru emocji huczało mu w głowie i nawet nie zwrócił uwagi, kiedy spontanicznie zaczęły sprzątać kuźnię.
– Na Światowida! – jęknął, widząc lśniący, pusty stół na narzędzia. – Gdzie ja teraz znajdę obcęgi i młot? – Rozglądał się z przerażeniem.
Dziewczęta krzątały się zręcznie, a robota jak ogień paliła im się w rękach. Wyczyszczone kowadło i wyszorowane palenisko zrobiły na nim duże wrażenie. Niezbyt często brał ścierkę do ręki, to fakt, ciągle miał jakąś robotę, ale jeszcze nigdy nie było tu tak czysto. Przeniósł wzrok na koryto ze świeżo nalaną wodą i poczuł niepokój.
– Gdzie podziało się wiadro z kamieniami, które otrzymał od bogini księżyca Luny z przykazaniem szczególnej dbałości o nie?
W jego uszach rozległ się jej głos:
– Mają one nie tylko moc ożywiania gwiazd, ale także wszystkich przedmiotów, które znajdą się w ich zasięgu – wyjaśniała. – Poza tym spełniają każde życzenie, nawet to wypowiedziane w złości. Dlatego bacz, Swarogu, czego sobie życzysz, bo odwrotu nie będzie – ostrzegała.
Przewiązaną brązowym rzemieniem drewnianą skrzynię z bezcenną zawartością umieścił pod powałą na drewnianych belkach podtrzymujących strop.
– Dokładnie o północy wykuj magiczny symbol w postaci półksiężyca i przymocuj do wieka, a jego moc będzie chronić kamienie. Następnie znów o północy, kiedy Syriusz świeci najjaśniej, nabierz wody z rzeki i zanurz w niej te największe, resztę zostaw. – Uniosła palec wskazujący w górę i dodała: – Pamiętaj, że nigdy, przenigdy nie mogą zetknąć się z glebą inną niż ta w skrzyni, bowiem zapuszczą korzenie i będą się namnażać. Jeśli tak się stanie, spełnią życzenia wszystkich, którzy znajdą się w pobliżu. Wielu nie będzie świadomych, czemu raptem zaczęło im się lepiej żyć albo dlaczego spadło na nich tyle nieszczęść.
Od tamtej chwili minęły setki lat, lecz Swaróg wciąż słyszał ten sam ostry głos, jakby bogini doń mówiła dosłownie przed chwilą. Przejęty i zatroskany obchodził pomieszczenie i sprawdzał każdy kąt z nadzieją, że może któraś z Mazowek po prostu przestawiła je w inne miejsce. Spojrzał w górę. Pod trójkątną powałą na belce stropowej spoczywała skrzynia.
– To dobrze, to dobrze… – położył dłoń na sercu, starając się je uspokoić.
Zły i zdjęty strachem zamierzał złajać winowajczynie. Stały i podziwiały efekty własnej ciężkiej pracy. Nawet szyby w okienku zostały przetarte. Z osmolonymi włosami i rękami, którymi od czasu do czasu wycierały spocone czoło i twarz, pozostawiając czarne smugi, prezentowały się jak czyścidła do rusztu. Widok brudnych i zmęczonych dziewcząt skruszył serce Swaroga i złagodził gniew. Niestety na krótko, bowiem w tej samej chwili w wejściu stanęła równie brudna i osmolona Ziemiorodna. Dźwigała wiadro z wodą. Dopadł do niej jednym susem i zajrzał do środka.
– Możesz mi powiedzieć, co zrobiłaś z kamieniami? – zapytał drżącym głosem.
Uśmiech na twarzy dziewczyny zgasł. Zaniepokojona patrzyła na spiętą twarz boga…