Pod słomianą strzechą

Nowy produkt

– proza (14,8/21, oprawa miękka – połysk, wersja klejona, s. 168, opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, ilustracje na okładce: Stanisław Białoń, druk: PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo: KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2023, ISBN 9788367080712).

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

30,00 zł

Opis

Ilość stron 168
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Pod słomianą strzechą” – po debiutanckim zbiorze wierszy pt. „Zakątek ciszy” jest to druga pozycja książkowa w literackim dorobku Stanisława Białonia, mieszkańca wsi Łużna (powiat gorlicki). Tym razem jest to proza o której tak autor pisze w słowie wstępnym:

„Jeśli mnie zapytasz, po co ta książka, to odpowiem: Aby ocalić od zapomnienia nie tylko tę historię, bo podobnych z pewnością było wiele. Całe społeczeństwa w małych czy większych regionach przeżywały trudy wojen, biedy i czasu dorastania, więc ta opowieść jest tylko jedną z wielu. Dlaczego właśnie ja to robię? To proste. W małych społecznościach nikt nie chce się wychylać, by nie zostać wykpionym czy ośmieszonym, bo skoro pisze wiersze, pamiętniki, to chyba nie ma nic do roboty i tylko głupstwa mu w głowie. Kiedyś, gdy Kazimierz Grześkowiak śpiewał swoje: „Chłop żywemu nie przepuści”, wielu mówiło, że kpi i wyśmiewa wieś, a tylko nieliczni uważali, że jest dobrym obserwatorem. Chcę, by pamiętano, że istniał kiedyś świat furmanek i lamp naftowych, bez Internetu, komórek i tej swobody obyczajowej, a tym, którzy znają to z opowiadań, aby sobie przypomnieli, co dziadkowie i rodzice opowiadali im w długie, zimowe wieczory.
Tematem tej książki jest podróż przez życie dwóch pokoleń rodziny żyjącej w Galicji w okresie dwóch wojen, mając za przeciwnika wroga, biedę i swoje charaktery. Trudności, jakie musieli pokonać, hartowały ich ciała, ale niszczyły umysły i wzajemne relacje. Powiedzenia: „Jesteś biedny, boś głupi" i „Jesteś głupi, boś biedny" przeplatają się ze sobą pewnie do dziś w wielu miejscach. Ważne, jak sobie z tym radzimy, bo często winą za swoje błędne decyzje obarczamy los, fatum, bo przecież chcieliśmy dobrze, a nie wyszło.
To, co opisałem, wydarzyło się naprawdę, nawet dialogi są dosłowne. Pamiętajmy jednak o tym, że prawda obiegowa nie zawsze jest tą, jaką znamy z podręczników. Małe ojczyzny mają często własną interpretację faktów.”


Fragment:

„… Gdy miniemy Przemyśl, to będziemy już jak u siebie. Napotykanych uciekinierów zawracali z drogi, mówiąc, że nie ma co liczyć na przychylność mieszkańców, a tam dalej podobno Ruscy zabierają wszystkich i odsyłają do swoich obozów. Znali dobrze miejsca, gdzie mogą znajdować się te obozy, więc woleli już te, które czekały ich w kraju. Nie wszyscy dawali się przekonać od razu, ale coraz częściej spotykane grupy powracających pochłonęły w końcu tych licznych niedowiarków. Ostatecznie odwrócił się bieg tej rzeki
i po miesiącu znów stanęli na swojej ziemi, tyle że brudni, zmęczeni, obdarci i bogatsi w doświadczenia. Wracając, bali się, czy zastaną jeszcze swoje domy i tych, co zostali. Domy jednak stały tak jak dawniej, a ludzie, mimo że podszyci strachem, żyli sobie nadal. Biednie, jednak w miarę spokojnie…”