Farmazony grubą prozą szyte

Nowy produkt

– proza (14,8/21, oprawa miękka – połysk, wersja klejona, s. 160, zdjęcie na okładce: Elżbieta Kawszyniec, opracowanie, skład, projekt okładki: Krystyna Wajda, druk: PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo: KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2021, ISBN 9788366638655)

Więcej szczegółów

28,00 zł

Opis

Ilość stron 160
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„Farmazony grubą prozą szyte” – siódma autorska książka Elżbiety Kawszyniec, autorki z Tomaszowa Lubelskiego. Tym razem jest to debiut prozatorski. Całość to zbiór opowiadań napisanych na podstawie życiowych obserwacji i często własnych doświadczeń. Tematyka książki dotyka różnych zagadnień, począwszy od najważniejszych dni w życiu autorki, poprzez doświadczenia zawodowe, kwestie finansowe, kobiece torebki, perypetie ze służbą zdrowia w tle, aż po dialog z czworonożnym przyjacielem.

Witam Cię, mój drogi Przyjacielu (fragment)

… Po chwili drzwi się otworzyły i weszła pani CZ.
- Dzień dobry, mogę sobie spocząć?
- Ależ proszę bardzo.
- Zrobisz mi herbaty?
- Pewnie.
Ojoj, zanosiło się na dłuższe posiedzenie. Wstrzymałam oddech i, skulona pod ścianą, zamarłam w bezruchu. Po wymianie kilku obojętnych zdań pani CZ. powiedziała nagle.
- Znajdę u ciebie coś do poczytania? – i zaczęła przechadzać się wzdłuż regałów.
„No, to ładnie wpadłam – pomyślałam – co gorsza, jeśli pani Cz. mnie nakryje, to wkopię jeszcze Bogu ducha winną, a zacną, panią G. Impas, po prostu impas.” Na szczęście usłyszałam:
- Proszę, postawiłam herbatę.
Pani Cz. wróciła do stolika. Po kilki łykach powiedziała:
- No i widzisz, uciekli. Co to za grupa, jak oni mogli!
- Rzeczywiście, nieładnie – bąknęła pani G. Ewidentnie nie chciała podtrzymywać rozmowy.
- No popatrz tylko, co za ludzie – tu rozpętało się istne pandemonium. Pani Cz. zaczęła dosłownie obrabiać nam tyłki, niekoniecznie w porządku alfabetycznym, a ja drętwiałam ze strachu na myśl, co będzie, kiedy mnie odkryje.
Obrabianie tyłków trwało jakiś czas i w końcu usłyszałam swoje nazwisko.
- Ty wyobraź sobie, że ta... Kawszyniec, to…
I posypało się. Nie zostawiła na mnie suchej nitki. W życiu nie przypuszczałam, że jestem tak podła, głupia i bezmyślna. Jakby tego jeszcze było mało, to śmiałam z nią dyskutować na zajęciach i mieć własne zdanie, no coś okropnego po prostu.
„Boziuniu, od jutra zaczynam pielęgnować kompleksy” – pomyślałam sobie.
- Co trzymacie tam na ostatnich półkach? – zapytała nagle pani CZ.
Zdrętwiałam
- „Dzieła wszystkie” Lenina – usłyszałam pośpieszną odpowiedź…