Lutnia

Nowy produkt

Tomik poezji (14,8/21, oprawa miękka – połysk, 100 s., opracowanie edytorskie Jolanta Musiał, projekt okładki i malarstwo Hanna Moczydłowska-Wilińska, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda Koszalin 2012, ISBN 9788393621408)

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

15,00 zł

Opis

Ilość stron 100
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

Tomik poezji, druga z kolei pozycja książkowa autorki. Całość podzielona na cztery rozdziały: Myślę-mam nadzieję, Zagraj mi, Na fletni Pana mi zagrałeś, Niebo mi się kołysze. Tomik wzbogacony zdjęciami obrazów autorstwa Hanny Moczydłowskiej-Wilińskiej. Na stronach wersy  dotykające codzienności zarówno tej zwykłej, jak i bardziej wzniosłej. Dużą część stanowią wiersze o miłości, wiersze będące pochwałą natury. We wstępie słowo Telemacha Pilisidisa skierowane do autorki.

OBIECAŁEŚ

Przychodzisz do mnie
z wyciągniętą dłonią
lecz kiedy chcę dotknąć
Ty cofasz gwałtownie
Kim jesteś?
Wczoraj widziałam
że Ci oczy płoną
a dziś znowu
patrzyłeś zwyczajnie
Kim jesteś?
Słowem nie mówisz
a ciągle Cię słyszę
jakbyś w moim imieniu
i za mnie się modlił
Kim jesteś?
Obiecałeś mi spokój
obiecałeś ciszę
spokoju pragnę najbardziej
– więc go nie odejmuj
Kim jesteś?
– pytam jeszcze
chociaż już spokojna
to jedno
chcę wiedzieć koniecznie
A Ty bezgłośnym szeptem
odpowiadasz dziwnie
– JESTEM


UWIĘZIONE MYŚLI

Już nie zapalasz na niebie gwiazd dla mnie
ani na mojej skórze nie czarujesz święta
(kiedyś ustami dotykałeś także
te wszystkie miejsca dla nas dwojga święte)...
Już twoje palce nie wędrują śmiało,
nie niosą ulgi ani zniewolenia
i tylko drżenie przechodzi przez ciało
ledwie dla doznań tamtych wspomnienia...
Bezgłośnie krzyczę, że kocham, uwielbiam,
kiedy tak mocno ujmujesz mnie w dłonie...
Lecz to minęło, tylko ciało moje
w nowym rozedrganiu i od nowa płonie.
Nakazuję sobie tysięczne milczenia
i choć powstrzymuję wyciąganie dłoni,
to oczy same za tobą... i serce, i dusza
– lecz ty uchodzisz przed moją pogonią...
I tylko myśli nie mogę odrzucić.
One wciąż we mnie i nie chcą umierać.
Wczepione głęboko, mogą mocno smucić
i stare rany na nowo otwierać...