W świetle absurdu

Nowy produkt

– powieść (12,2/19,5, oprawa miękka – matowa, wersja klejona, papier ecco book, s. 318, opracowanie, skład, zdjęcie na okładce, projekt okładki: Krystyna Wajda, druk: PRINT GROUP Sp. z o.o. Szczecin, wydawnictwo: KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2020, ISBN 9788366188716)

Więcej szczegółów

35,00 zł

Opis

Ilość stron 318
Format 12,2/19,5
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

„W świetle absurdu” – czwarta powieść w dorobku autorki. Książka składa się z 21 rozdziałów. Pięć przyjaciółek – studentki, a właściwie już absolwentki filologii polskiej jednej z gdańskich uczelni, po pięciu latach wspólnej przygody spędzają swój ostatni dzień razem. Główna bohaterka – Luiza, jako jedyna z nich jest mieszkanką Gdańska. Tuż przed obroną pracy magisterskiej rozstaje się ze swoim chłopakiem. Na jej drodze pojawia się inny mężczyzna. Jak potoczą się dalsze losy Luizy, czy kolejne uczucie będzie rekompensatą po wcześniejszym trzyletnim związku, który przeszedł do historii i co jeszcze wydarzy się w jej życiu, o tym na stronach książki. Czytelnik będzie miał okazję przekonać się, czy miłość jest w stanie pokonać twarde reguły codzienności. W powieści pojawi się wątek pięknej relacji matka – córka. Nie zabraknie najzwyklejszych przyjaźni. Będzie też pasja, determinacja w dążeniu do celu, a także figle przewrotnego losu. Kontynuacja losów bohaterów powieści  w drugiej części pt. „Proroczy sen”.


Fragment:

… Luiza początkowo chciała jak najszybciej znaleźć się w domu i zaszyć się
w czterech ścianach swojego pokoju. Będąc w okolicy mostu, zmieniła zdanie, zawróciła i ruszyła w stronę centrum. Nagle zapragnęła zniknąć w tłumie. Odgłosami tętniącego miasta chciała zagłuszyć to, co buzowało w jej głowie. Chciała choć część tych negatywnych emocji oddać miastu. Miastu, które było jej powiernikiem, jej kolejną miłością. Szła jak w transie. Nie zwracała uwagi na mijane osoby. Raz po raz niechcący kogoś potrąciła. Stanąwszy przy przejściu dla pieszych przy dużej krzyżówce z sygnalizacją świetlną,
zapatrzyła się na boczne zielone światło dla kierowców i ruszyła przed siebie.
     - Dokąd pani idzie?! – krzyknął jakiś mężczyzna.
     Słysząc jego głos, zorientowała się, że weszła na przejście dla pieszych
na czerwonym świetle. Zatrzymała się na wysepce i uświadomiła sobie, jakie mogły być tego konsekwencje. Czuła się jak ostatnia debilka. Ludzie chyba pomyśleli o niej podobnie. A może po prostu stwierdzili, że naćpała się czegoś
i nie kontrolowała swoich zachowań. Gdy zapaliło się zielone światło, tym razem dla pieszych, ruszyła nienaturalnie szybkim krokiem nie oglądając się
za siebie. W tym momencie postanowiła wrócić do domu…