Nowy produkt
Tomik poezji – (14,8/21 oprawa miękka – połysk, 70 s., opracowanie, skład, projekt okładki - Krystyna Wajda, tytułowa strona okładki według sugestii autorki, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2017, ISBN 9788365651204).
Ostatnie egzemplarze!
Data dostępności:
Migdały w kolorze indygo
Tomik poezji – (14,8/21 oprawa miękka – połysk, 70 s., opracowanie, skład, projekt okładki - Krystyna Wajda, tytułowa strona okładki według sugestii autorki, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2017, ISBN 9788365651204).
Odbiorca: :
* Pola wymagane
lub Anuluj
Ilość stron | 70 |
Format | 14,8/21 |
Rodzaj oprawy | miękka |
Debiutancki zbiór wierszy autorki z miejscowości Rydułtowy. Całość wzbogacona zdjęciami zarówno czarno-białymi jak i w kolorze z obiektywu Michaliny Gałki-Nosiadek i Bogusława Nosiadek. A zapowiedzią tego, co na kartach książki niech będą zamieszczone poniżej wiersze. Zapraszamy do lektury.
*** /Pocztówki z Południa cumowały parami.../
Pocztówki z Południa cumowały parami, zazwyczaj
kiedy lato pisało prolog deszczem. Szkoda,
że nas tam nie ma – strzepywałam myśli ciągnąc za warkocz
słońce w panoramach na rewersie. Sierpniowy poranek;
sen zawirował śmigłem: róż, kabaretki i pióra
nad plisami Sekwany. A tu, za szkiełkiem,
swojsko – stępione zęby schodów, kwaśne bombki w sadzie
i snopy, które nie chcą odstawić się od piersi.
Jedynie sufit zakłada koronki – statki dziergają granat,
by jak kijanki odpłynąć przed zasępionym frontem.
Ja pod parasolem. Biegnę
rozdeptywać szlaki Orlich Gniazd.
historia o patykach
zazwyczaj rozpoczyna się jak bajka. królowie
przybrali szkarłat. ktoś szybko rozpiął sakwę i tyle ich widziano.
ponoć służą ważnym sprawom.
trudno dziś o przyjaźń, a tam częstują cukierkiem
i gwarancją wzajemnej adoracji do późnej jesieni.
nowa cegła, ramy. liczą się modne spojrzenia. relacje
z plaż Balearów, odcinki „Szkoły przetrwania”
– recording on.
w Sidi Bou Said
kapelusz z rondem nie przysłania
duetu farb
nawet nie miałby odwagi
biel na bryłach rozstawia sztalugi
niebo ciska tęczówkę
do drzwi i okien
landrynkowe szkiełka skuliły ramiona
obrażone na cały świat usnęły
głęboko w namiocie koszyka
wiatr z finezją amanta szamota
zwiewności do kolan
zapomniał że już przysięgałam
w zaułku na wzgórzu
oleander zaplótł abażur
napar mięty zasysam łapczywie
z tabunem dzikich imaginacji
gdy mróz pazurem drapie szyby