Samospełniająca się przepowiednia

Nowy produkt

Tomik poezji – (14,8/21 oprawa miękka – mat, 76 s., zdjęcie na okładce – z archiwum autora, opracowanie, skład, projekt okładki – Krystyna Wajda, tytułowa strona okładki wg sugestii autora, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2017, ISBN 9788365651150)

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

15,00 zł

Opis

Ilość stron 76
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

Kolejny autorski zbiór wierszy autora z Wielkopolski. Wcześniej ukazały się: „Cztery strony roku. Ostrów” (wyd. Miniatura Kraków, 2012), „Zabawa w samotność” (wyd. KryWaj Koszalin, 2015). Posłowie „Koło czasu” do obecnego zbioru wierszy napisał Tadeusz Zawadowski. Na kartach książki poezja, która zachwyca, zatrzymuje na dłużej, skłania do powrotów. Wiersze często nagradzane w konkursach literackich.
Takimi słowami wypowiada się Tadeusz Zawadowski w posłowiu (fragment):

     „ (…) Samospełniająca się przepowiednia” to trzeci zbiór wierszy w dorobku autora. Poezja Gajdy wyróżnia się spośród  tego rodzaju książek. Nie ma w niej – jakże dziś typowego – wyścigu na udziwnienia słowne, których często nie rozumieją sami ich autorzy, nie mówiąc już o czytelnikach, którzy robią dobre miny do złej gry, próbując rozszyfrować to, co – ich zdaniem – ukrył w tekście poeta. Nie ma tu zbytecznych gier semantycznych. Wręcz przeciwnie – Gajda usiłuje przywrócić słowu właściwą wagę i znaczenie. Jest w tym bliski filozofii autentystów, którzy kładli szczególny nacisk na wznowienie tradycji naturalistycznej i realistycznej oraz związki z ziemią, ze wsią, jej obyczajami i kulturą. Takich odniesień znajdziemy w tym tomie wiele.
Gajda rozbudowuje je jeszcze o klimaty małomiasteczkowe, które są mu szczególnie bliskie. (…)”


Samospełniająca się przepowiednia

ten mały chłopiec niedługo się dowie
że polna droga nie wiedzie do nieba
i nie zaczyna tam gdzie wschodzi słońce
i nie dotyka chmury z Panem Bogiem
który w pierzynie czeka u bram raju

kiedy poczuje zapach ornej ziemi
zacznie dostrzegać postać tajemnicy
przemiany ziarna w łan hojnego zboża
który upadnie w błysku ostrza kosy
jak dobry człowiek kiedy przyjdzie pora

wtedy przepowie swoje przyszłe życie
w chłodzie lawendy wieczornych pacierzy
z aniołem stróżem wezwanym na świadka
zbyt świętym żeby uwierzyć we wróżby
choćby zabrzmiały mocno jak przysięga

będą się sprawdzać kiedy on się sprawdzi
w odbicia lustra źrenicach wyroczni
kiedy zobaczy swój prawdziwy obraz
bo nim usłyszał pierwsze słowa matki
wszystko się stało do samego końca


Narodziny

Z bólem wyplute w rzadkim śluzie,
jak mały owoc albo ziarno,
nie mogło w matce siedzieć dłużej,
kiedy jej ciało się wyparło.

Tęskni za hojną pępowiną,
nagle odciętą zimnym ostrzem.
Po obcych wodach musi płynąć,
zanim dojrzeje i wyrośnie.

Bo z niepojętej liczby znaków,
z nieokreślonej kakofonii,
trudno wyłowić boski akord,
który da siłę i ochroni.

Lecz siatka drobnych żył i tętnic,
w nowym kosmosie świeżych tkanek,
pulsuje rytmem obojętnym,
a jego imię – przemijanie.



POWROTY

Genealogia

mam we krwi swojskie geny zagrodowej szlachty
lubię sobie posiedzieć pod graniczną miedzą
na końcu świata

wspominam sine niebo nad ceglanym domem
które latem smakuje jak wino z porzeczek
pite pod wieczór

czuję ostre wąsiska jęczmienia na skórze
i chłód studziennej wody w żniwne popołudnie
gdy klepią kosy

wracam żeby zobaczyć płot na swoim miejscu
a w lustrzanym odbiciu stary znak herbowy
z kurzu i potu