Wierszem zatańczysz kiedyś

Nowy produkt

poezja przeplatana nutami – (14,8/21 oprawa miękka – mat,  s. 112, grafika na okładce – Jerzy Królikiewicz, korekta - Hubert Horbowski, zdjęcie autorki, opracowanie nut i płyty - Marek Witaszek, opracowanie, skład, projekt okładki - Krystyna Wajda, druk GS Media Wrocław, wydawnictwo KryWaj Krystyna Wajda, Koszalin 2017, ISBN 9788365651266)

Więcej szczegółów

Ten produkt nie występuje już w magazynie

20,00 zł

Opis

Ilość stron 112
Format 14,8/21
Rodzaj oprawy miękka

Więcej informacji

To już szósta pozycja książkowa w dorobku Krystyny Sławińskiej z Lubania. Książka dedykowana jest przyjaciołom autorki. Tomik zawiera wiersze rymowane, które powstały głównie po roku 2009, z inspiracji Marka Witaszka – lubańskiego kompozytora, muzyka, multiinstrumentalisty. Wiele z nich ubrał w melodię, zagrał, zaśpiewał, zarejestrował. Ozdobą graficzną tomiku są nuty z linią melodyczną kilku piosenek, a prezentem dla czytelników jest płyta zawierająca wybrane piosenki i wiersze. Całość podzielona na cztery rozdziały: Jesienna miłość, Słowa maleńkie, Sowizdrzał, Wierszem zatańczysz.


Jesienna miłość

Wiele dni już przeżyłam,
popełniłam gaf wiele;
choć sporo nabroiłam,
liczę na rozgrzeszenie.

Czy przebaczysz mi Panie,
gdy mnie wezwiesz do siebie,
że mi tu nieustannie
było jak w siódmym niebie?

Jeśli miłość to zbrodnia,
to przepadłam z kretesem.
Tonę – Panie – ja co dnia
w męża oczu bezkresie.

Wchodzimy w życia jesień,
trzymając się za ręce.
Prócz tych późnych uniesień
nie trzeba mi nic więcej.


Strumień

Mały pokoik w górskim schronisku
porasta wspomnień mych pajęczyną.
Strumyczek szumi ciągle za oknem,
jak w dzień, gdy byłam młodą dziewczyną.

Drzemią tam jeszcze szepty, zaklęcia,
te nasze pierwsze, jakże nieśmiałe.
Jesienna miłość, późno rozkwitła,
„Pod Łabskim Szczytem” stała się ciałem.

Agregat drzemie, jak wtedy dawno,
gdy dłonie głodne z czerni powietrza,
ciepłem wabione odgadywały
po świt różowy przyszłość najlepszą.

Dziś – miły – strumyk nikły za oknem
zły mróz oszronił, jak nasze włosy.
W jego szemraniu trwają zaklęte,
zaczarowane miłości głosy.

W szarym azylu na blokowisku,
gdy mnie w ramionach ciepłych kołyszesz,
uciekam myślą tam do schroniska,
i szept strumienia wyraźnie słyszę.